Dlaczego dołączenie do Web-Korków było dla Ciebie interesujące?
Inicjatywa była dla mnie interesująca dlatego, że pomagamy dzieciom, które mają trudniej w życiu. Poczułam, że są te dzieci szczególnie samotne. Zaczęłam wyobrażać sobie jak to jest być samą taką małą i młodą istotą. Zastanawiałam się jakie jest to uczucie, ponieważ mam bardzo dużą rodzinę, zawsze ktoś był ze mną, rodzice czy rodzeństwo.

Co daje mi bycie wolontariuszką?
Wydaje mi się, że dużo osób ma poczucie dobra rosnącego w sercu, rosnącej empatii. Ta świadomość, że niczego nie oczekujesz i nie chcesz w zamian, nie liczysz na zrewanżowanie się. Jest budująca i daje coś, co trudno opisać słowami… dla mnie kluczowe są uczucia radości i wewnętrznej motywacji.
Daje coś od siebie i wierzę, że gdy będę potrzebowała pomocy, to los ześle mi odpowiednie osoby, które będą mogły mi pomóc.
Jakich masz uczniów i w jakich przedmiotach szkolnych pomagasz?
Zdecydowałam się na uczniów szkoły podstawowej i matematykę, ponieważ towarzyszyła mi w moim całym życiu. Często chodziłam na dodatkowe zajęcia, brałam udział w konkursach. A zatem wiedziałam, że bez dodatkowego przygotowania będę mogła poprowadzić z tego przedmiotu zajęcia.
Jak prowadzisz zajęcia?
Skupiam się na uczniu. Dobrze, gdy dostaję wcześniej informację od opiekuna
z wytycznymi odnośnie tego kim jest, jak zajęcia z nim przebiegają, materiału zajęć, ponieważ zwykle prowadzę je w ramach zastępstwa. Jeśli np. dzieci nie lubiły zbyt dużo rozmawiać, to fajnie było wiedzieć to wcześniej, wtedy planowałam takie aktywności by takiego ucznia nie obciążać, nie chciałam go zaskakiwać bardziej. Zastąpienie korepetytora było już zmianą. Z drugiej strony, chciałam podchodzić ambitnie, więc starałam się zachęcać je do czynności, które były dla nich trudne, bo jest to wyjściem ze strefy komfortu i szansą na rozwój.
Jednak kluczowa dla mnie była elastyczność, obserwacja na to jak dziecko reaguje na dane zadania czy polecenia i dostosowania ich by to ono wyniosło z tego spotkania jak najwięcej.
W jakim mieście byłaś w ramach programu Erasmus +?
Na wymianę Erasmus pojechałam do Madrytu, był to mój drugi wybór, niestety nie dostałam się na wymarzoną uczelnię w Walencji. Myślałam, że po zajęciach będę chodziła na plażę, ale kiedy okazało się, że nie dostałam się na wymarzoną uczelnię, poczułam się rozczarowana i przez kilka dni rozważałam rezygnację z wyjazdu. Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że jednak warto. Madryt był przypadkiem, ale kultura hiszpańska była od dawna w moim sercu.

Lokatorki, które mieszkały ze mną w pokoju w akademiku były moją inspiracją, dziewczyna z Indii i Turcji, która w wieku 18 lat przyjechała do Polski i została na stałe. Po wysłuchaniu ich doświadczeń, stwierdziłam, że takie młode dziewczyny podróżują po całym świecie, dały radę sobie z różnymi wyzwaniami, więc ja też sobie poradzę. Chciałam przeżyć taką przygodę. Zdecydowałam się. To był mój pierwszy samodzielny wyjazd za granicę i lot samolotem.
Dlaczego uważasz, że kultura hiszpańska jest Ci bliska? Czy przed wyjazdem znałaś język?
Chciałam komunikować się po angielsku, ale szybko zauważyłam, że Hiszpanie wolą, gdy obcokrajowcy znają ich język.
Dlaczego Hiszpania?
Ze względu na pogodę.
Wybrałam semestr zimowy, bo uznałam, że od października do lutego lub marca będzie wspaniale, że tam będzie słonecznie, kiedy w Polsce będzie zimowa aura. Oczywiście okazało się nieco inaczej… Przez pierwsze dwa tygodnie mojego pobytu w Madrycie były ulewne deszcze, na telefon dostawaliśmy alerty RBC pogodowe zachęcające do pozostania w domu. Podobno działo się tak pierwszy raz. Miało być tak wspaniale, słonecznie, a była ulewa, nie można było wychodzić z domu, wszystko inaczej niż sobie wyobrażałam. Liczyłam, że nauczę się pływać, jednak tak się nie stało. Z czasem pogoda się poprawiła, deszcz przestał padać, słońce zaczęło świecić 🙂
Miałam w głowie czas beztroski, luźny. I to się sprawdziło, Hiszpanie żyją wolniej niż Polacy.

Co było wyzwaniem na wyjeździe?
Pojechałam do Hiszpanii sama, musiałam więc w jaki sposób nawiązać kontakt z ludźmi, żebym nie czuła się samotna, bo po jakimś czasie jest to doskwierające. W miejscowości, gdzie mieszkam zawsze znajomi i przyjaciele mnie otaczali, a teraz musiałam poznawać ludzi i inicjować spotkania, żeby mieć znajomych.

Wynajęcie pokoju. Ze względu na to, że do tej pory mieszkałam w akademiku studenckim szukanie pokoju na hiszpańskojęzycznych stronach, podobnych do OLX. Na moje wiadomości odpowiedzi dostawałam po hiszpańsku. Jeden pokój spodobał mi się, właścicielka poprosiła o wpłatę kaucji i opłacenie dwóch miesięcy z góry. Chciałam zobaczyć ten pokój w czasie wideo rozmowy, a ta pani zaczęła się wykręcać, pisać, że nie może, nie ma czasu, a na końcu mnie zablokowała.
Jak poradziłaś sobie z wynajmem?
Sprawdziłam Facebooka i znalazłam ogłoszenie Polki mieszkającej w Madrycie. Na kamerce pokazała mi mieszkanie. Nie było już czasu na przeglądanie ofert, zgodziłam się wziąć to, co jest. Trudnością było dla mnie też ogarnięcie metra. Zdarzyło mi się pojechać w przeciwnym kierunku. Takie zwykłe przeszkody dnia codziennego.
Co Ciebie pozytywnie zaskoczyło?
Erasmusowe znajomości, które pozwoliły mi szybko zorganizować wycieczki do miejsc, które chciałam zwiedzić.

Pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie otwartość Hiszpanów, ich radość, spokój, ciekawość, zwracanie uwagi na mnie, uśmiechanie się do mnie, czy wręcz zagadywanie, mówienie, że chyba jestem z innego kraju, bo mam inną urodę. Oczywiście w pozytywnym aspekcie 😊

Czy zauważyłaś różnicę między funkcjonowaniem uczelni w Polsce i Hiszpanie?
Zwracanie się do prowadzących po imieniu. Pomocne jest to w budowaniu zaufania, skraca dystans. Gdy czegoś się nie wie, nawet gdy jest to trywialne, to nie czuć wtedy takiego zawstydzenia. Na Politechnice każdy tytuł naukowy jest bardzo ważny.
Dla mnie największym zaskoczeniem był fakt rozpoczęcia dnia około 10 rano. Moje zajęcia zaczynały się o 14:30 i kończyły o 22:00. Zastanawiałam się jak mam funkcjonować, co robić dalej po skończeniu zajęć, czy gotować obiad, czy wyjść ze znajomymi na miasto. W ciągu dnia trudno było funkcjonować, kiedy było gorąco.
W moim przypadku stwierdzenie, że będąc na Erasmusie nie trzeba się uczyć lub że jest łatwiej nie sprawdziło się. Zajęcia miałam na prywatnej uczelni, uważam, że my, studenci
z Erasmusa byliśmy traktowani na tym samym poziomie co studenci hiszpańscy.
Trudny był dla mnie początek roku akademickiego, pomimo że znam angielski, jednak ten używany w mowie potocznej, codziennej i branżowy różnią się. Musiałam więc poświęcić czas by przyswoić odpowiednie słownictwo.
Wiem, że studiowałaś dwa kierunki. Jak wyglądało połączenie ich z innymi obowiązkami?
Studiowałam dwa kierunki magisterskie: zarządzanie i inżynierię produkcji, i drugi zarządzanie projektami. W czasie wyjazdu obiecywałam sobie pracować nad pracą magisterską jak najwięcej, jednak wiadomo, jak to jest, wyjazdy, zwiedzanie z nowymi ludźmi. Skończyłam Erasmus w grudniu, więc jak wróciłam do Polski to jeszcze miałam miesiąc czasu do lutego, żeby oddać pracę magisterską i początkowo planowałam czy coś na ten temat. Najtrudniejsze było łączenie nauki na dwóch kierunkach w Polsce, co jest kwestią wyboru, planowania swojego czasu, rezygnowanie z czasu rozrywkowego.
Jaką masz metodę skutecznego uczenia się?
Kluczowe jest dla mnie zrozumienie materiału, działania procesu. Nie umiem uczyć się na pamięć, nie stosuję zasady ZZZ, szybko zapomina się, nic z tego nie ma, szkoda czasu. Muszę być też wyspana i wypoczęta, inaczej bardzo trudno jest mi się uczyć.
Czy masz kontakt ze studentami z Erasmusa? Czy udało się wam spotkać?
Mamy sporadyczny kontakt poprzez media społecznościowe, dajemy sobie polubienia, komentujemy. Gdy jest się blisko siebie to się obiecuje spotkania, wiadomo jak to jest, każdy ma swoje sprawy. Teraz naturalnie te relacje się wygaszają. Mam koleżankę, która mieszka w Warszawie i myślę, że gdybym znalazła się w Kanadzie, dała znać innej osobie, to pewnie mogłabym liczyć na ugoszczenie, ale na razie się tak nie stanie, jestem zobowiązana pracą.
Opowiedz mi o swoich zainteresowań
U mnie zainteresowania są dosyć zmienne, lubię odkrywać nowe rzeczy.
Jednak z tych stałych, które są ze mną od zawsze, jest to czytanie książek, bardziej niż do technologii czy oglądania telewizji ciągnęło mnie do książek. Utożsamiam się z bohaterami lektur, co sprawia, że przeżywam to co oni.
Z nowych zajęć zaczęłam chodzić na zumbę.
Moim marzeń jest nauka pływania, ponieważ mam ogromną fobię przed wodą, mam już za sobą kilka podejść za sobą i mam nadzieję, że w końcu mi się uda.
Jakie miejsce w Hiszpanii polecasz zwiedzić?
Dla mnie najpiękniejszym miejscem w Hiszpanii jest Teneryfa, bardziej cenię naturalnie zachowane cuda natury niż wielkie miasta i atrakcje architektoniczne. Wiem, że wylot na Wyspy Kanaryjskie nie dla wszystkich jest osiągalny, więc polecam pozwolić sobie na odkrywanie miast bez map, bez poleceń innych osób, poprzez spacerowanie, obserwowanie tubylców, dostrzeżenie jakie mają zwyczaje, co robią, jak wygląda ich codzienność. Poczuć atmosferę tego miasta bez szukania najlepszych restauracji i zabytków. Czasem najbardziej wyjątkowe miejsca są tuż obok nas, a my przez przeglądanie telefonu nie zauważamy ich. Dlatego warto się na to otworzyć i dać sobie szansę na pozytywne zagubienie się w nowym miejscu i odkrycie miejsc nie tylko polecanych przez innych.

Dziękuję za poświęcony czas na rozmowę 😉
Dziękuję również!
Wywiad przeprowadziła Dorota Ochnik