Agnieszka jest pełna energii i wiecznie zabiegana – dosłownie i w przenośni – swoimi działaniami wspiera trzy organizacje pozarządowe, a w wolnych chwilach bierze udział
w imprezach biegowych. Swoją historię opowiedziała Kindze Danielczyk

Powiedz mi coś o sobie.
Jestem Agnieszka, mam 35 lat. Pochodzę z Poznania, ale mieszkam w Warszawie od 2 lat.
Do Polski wróciłam niecałe 5 lat temu. Mieszkałam prawie 10 lat za granicą, m.in. w Holandii, Stanach, Anglii, Gruzji i w Indiach. W Indiach spędziłam najwięcej czasu, bo prawie 6 lat. Skończyłam towaroznawstwo na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, ale w zawodzie nigdy nie pracowałam. Zajmowałam się głównie sprzedażą i marketingiem, ale także byłam stylistką i fotografką żywności dla restauracji. Od 3 lat jestem testerem oprogramowania
i aktualnie pracuję w firmie Mastercard, więc moja praca jest związana z płatnościami
i bankowości. Bardzo lubię pomagać innym, dlatego działam w 3 organizacjach. Poza Web-korkami udzielam się w Akademii Przyszłości, gdzie jestem wolontariuszką i rekruterką
i w Szlachetnej Paczce, jako liderka. Bardzo lubię spędzać czas aktywnie, uprawiam wszystkie możliwe sporty. Latem jeżdżę na rowerze, a cały rok biegam półmaratony, jeżdżę na obozy sportowe. Dodatkowo mam psa i kota.
W jednej wypowiedzi poruszyłaś już bardzo wiele tematów, o których chciałam z Tobą porozmawiać. Będziemy do nich wracać, ale w związku z tym, że działania fundacji są skupione wokół edukacji, najpierw chcę zapytać o Twoje wspomnienia ze szkoły.
Miałam szczęście i nie mam złych przeżyć czy doświadczeń szkolnych. Pamiętam, że od czasów podstawówki, a szczególnie w gimnazjum, pytałam różnych ludzi, pedagogów czy psychologa, w jaki sposób można określić swoją ścieżkę kariery, bo nie wiedziałam, co chcę w życiu robić. Nie pamiętam, żeby ktoś pomagał mi znaleźć odpowiedź na to pytanie, motywował mnie,
czy nakreślał jakąś wizję przyszłości i rynku pracy. Z tego, co wiem, nadal brakuje rozmów
na temat zawodów przyszłości. Szkoda, bo dzieci i młodzież nie mają informacji, na podstawie której można by zdecydować na jakie pójść studia i wybrać profil szkoły średniej.
W korporacjach jest tyle różnych stanowisk, o których nikt nie uczy i nie tłumaczy, na czym one polegają. Wiadomo, że są zawody takie jak prawnik czy lekarz, ale to nie wszystko. Jest większy wybór.
Czy Twoje podróże były związane bardziej z pasją czy pracą zawodową?
Wyjechałam najpierw do Stanów na pół roku do pracy, ale był to program studencki. Później byłam na Erasmusie, więc zaczęło się od edukacji i studiowania, ale mieszało się z pasją
do podróżowania i poznawania innych kultur. Do Indii wyjechałam na praktyki studenckie
i zostałam tam dłużej, bo znalazłam pracę i chciałam odkrywać świat.
Jak opisałabyś Indie?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo Indie to temat rzeka. Spędziłam tam tyle czasu,
że mogłabym bardzo długo opowiadać. W Indiach jest dokładnie tak, jak na filmach: głośno, brudno i tłoczno. Indie są pełne ludzi i biedy, ale także kolorów i aromatów, ludzkiej ciekawości. Między opowiadaniem o Indiach a doświadczeniem ich jest tak wielka różnica,
jak między opowiadaniem o muzyce czy słuchaniem radia a pójściem na koncert.
Dla kogo Indie to Twoim zdaniem dobry kierunek?
Jeżeli ktoś ma chęć zobaczyć Azję, to nie proponuję Indii na początek. Inne kraje azjatyckie: Tajlandia, Wietnam, Kambodża są do siebie podobne, a Indie są zupełnie inne, niż reszta Azji.
Co masz na myśli?
W Azji wszędzie jest bardzo dużo ludzi, jednak w innych krajach życie jakoś płynie, a w Indiach ludzie zachowują się inaczej. Przystają na ulicy i potrafią się na kogoś długo patrzeć. Nie jest to w żaden sposób agresywne, ja będąc tam, nigdy nie czułam się zagrożona. Ludzie w Indiach są po prostu wyjątkowo zainteresowani osobami pochodzącymi z innych kultur. Szczególnie ludźmi o jasnej karnacji skóry, tym bardziej jeśli są to kobiety, a jeśli biała kobieta jest blondynką, to jest prawdziwą atrakcją. Jeżeli ktoś nie przepada za atencją, to Indie nie będą dla niego dobrym kierunkiem, bo poczuje się przytłoczony. Ciągły, hałas i tłok, wszędzie są żebrzące dzieci, które biegają, zaczepiają i ciągną za ręce, dlatego, jadąc do Indii trzeba być przygotowanym mentalnie na wiele różnic.
Co najbardziej zaskoczyło Cię w Indiach?
Jest taka ogólnie znana prawda, że im ludzie mniej mają, tym więcej dają. Byłam w Indiach kiedy z dnia na dzień ogłoszono demonetyzację. Banknoty, które były w użyciu straciły wartość, nie były akceptowane, więc nie miałam pieniędzy na riksze i wtedy ktoś przewiózł mnie za darmo. Kiedy odwiedzała mnie moja mama, poszła na stragan, gdzie banany sprzedawał mężczyzna, który nie miał butów. Zapomniała pieniędzy, a on powiedział jej, żeby wzięła owoce bez płacenia. Zaskoczyła mnie ludzka dobroć i bezinteresowność. Jak już wspomniałam, nie spodziewałam się tej skali zainteresowania białymi ludźmi. Hindusi chcą sobie z nami robić zdjęcia, potrafią nam wkładać dzieci do rąk, żeby je z nami sfotografować. Bycie atrakcją po jakimś czasie staje się męczące, ale jest też w pewien sposób urocze i śmieszne.
Czy Indie mają wady?
Nie chcę powielać stereotypów, ale praca i życie razem z Hindusami bywa bardzo trudne. Niestety często są niesłowni, niepunktualni i nie umieją mówić „nie”. Można jechać ulicą, zapytać kogoś o drogę i jeśli trafimy na kogoś, kto zupełnie nie zna okolicy, on się do tego nie przyzna, tylko będzie kłamać i mówić, jak należy jechać, więc jeśli zapytać kilku osób,
to od każdej można dostać całkowicie inną odpowiedź.
Dlaczego wróciłaś?
Po prostu nie chciałam tam dłużej mieszkać. To był fajny epizod, ale miał trwać tylko jakiś czas.
Napisałaś mi w wiadomości, że chcesz się przebranżowić.
Bardzo lubię pomagać innym i jestem dodatkowo bardzo zorganizowaną osobą. Uwielbiam tworzyć notatki czy plany podróży. Tak krok po kroku doszłam do tego, że chciałabym zostać coachem i profesjonalnie pomagać innym w osiąganiu ich celów.
Na czym ta pomoc i praca jednocześnie polega?
Zostanę coachem holistycznym do osiągania celów. To rzeczowe podejście do osiągania celów, jakie dana osoba sobie założy. Osobiście będę także chciała skupić się na różnych aspektach życia np. zdrowiu fizycznym i psychicznym.
Będziesz także planować z klientami ich ścieżki kariery?
Coach nie jest doradcą kariery, ale może pomóc ustalając mocne strony danej osoby, jej zainteresowania, wizję przyszłości i próbując łączyć te elementy z zawodami. Jeśli czyimś celem będzie podróżowanie przez kilka miesięcy w roku, regularnie, to zostanie np. lekarzem nie będzie wpasowywać się w taką wizję życia.
Czy dobrze rozumiem, że będziesz patrzeć z dystansu na potencjał, cechy i umiejętności Twojego klienta i razem zastanowicie się, jak to zrobić, żeby z punktu, w którym jest w danym momencie, doszedł do miejsca, w którym chciałby się znaleźć?
Tak, coach, z zasady, nie jest osobą, która mówi co dana osoba ma zrobić – tylko ma pomóc klientowi dojść do danego punktu i wysnuć własne wnioski.
Co trzeba zrobić, żeby zostać coachem?
Są kursy, szkoły. Ta dziedzina rozwija się teraz bardzo dynamicznie, więc możliwości rozwoju
i edukacji w tym kierunku jest coraz więcej. Można zostać coachem kariery czy biznesowym.
Ja od października rozpocznę studia podyplomowe na uniwersytecie, właśnie w zakresie coachingu.
Czy myślisz, że to właśnie jeden z zawodów przyszłości, którego wykonywanie warto rozważyć? Obecny świat zmienia się bardzo szybko.
Uważam, że tak. Mamy bardzo dużo różnych możliwości w każdej dziedzinie życia. Nieważne czy mówimy o jedzeniu, miejscu zamieszkania, rozwoju, uprawianiu sportu i jesteśmy przytłoczeni możliwością wyboru. Ludzie nie wiedzą, czego chcą. Dodatkowo bardzo łatwo się rozpraszają i jeśli nie mają kogoś, kto pilnuje, żeby coś zrobili, zastanowili się nad czymś, coś przeanalizowali, wypisali, – to nie potrafią się zmotywować, aby wykonać dane zadanie.
Kiedy zaczęła się Twoja współpraca z organizacjami pozarządowymi i jak ona się rozwija?
Już w gimnazjum lub liceum chciałam chodzić do schroniska dla zwierząt, ale moja mama się na to nie zgodziła. W trakcie studiów pracowałam i zaczęłam wyjeżdżać, więc zabrakło mi czasu na wolontariat. Podczas pobytu w Indiach nie zaangażowałam się w pomoc żadnym konkretnym organizacjom, ale brałam udział w akcjach charytatywnych. Zaraz po powrocie do Polski, kiedy miałam już stałe miejsce zamieszkania, rozpoczęłam poszukiwania ciekawych inicjatyw.
Gdzie trafiłaś najpierw?
Na początku chciałem się zgłosić na wolontariat do schroniska, ponieważ zwierzęta mają duże znaczenie w moim życiu i są bliskie mojemu sercu, ale wtedy akurat nie potrzebowali więcej wolontariuszy do schroniska w Poznaniu. Wpisałam w wyszukiwarkę hasło „wolontariat” i tym sposobem znalazłam Akademię Przyszłości, po kilku latach doszła Szlachetna Paczka, potem Fundacja Web-korki.
Jak wpadłaś na fundację?
Olgę poznałam w samochodzie, dokładniej mówiąc w BlaBlaCarze. Jechałam akurat do Poznania, a Olga szukała przejazdu. Zabrałam ją i jej psa, Kumpla. Olga w czasie podróży opowiadała o Web-korkach, a ja stwierdziłam, że dołączę. Nie mam w tym roku żadnego stałego ucznia, więc udzielam korepetycji z matematyki albo angielskiego w zastępstwie za inne osoby, jeśli one w danym dniu nie mogą poprowadzić zajęć ze swoim podopiecznym np.
z powodu choroby.
Co Ci daje wolontariat?
Lubię pomagać, ale patrząc na wolontariat z perspektywy lat, to mam z pomagania innym bardzo dużo korzyści. Dzieci są wyjątkowe, bo są bezpośrednie, mówią to, co myślą i zupełnie inaczej widzą świat. Uczą też doceniania małych, codziennych rzeczy. To jest bardzo ciekawe
i inspirujące. Poza tym ramach wolontariatu można pełnić różne funkcje i dzięki temu zdobywać umiejętności. Udzielając korepetycji odświeża się własną wiedzę, można pełnić funkcje organizacyjną i koordynować coś, a przez to nauczyć się zarządzania zespołami
i czasem, komunikacji, więc, jeśli tylko się chce, można się bardzo dużo nauczyć.
Porozmawiajmy teraz o Twoich zwierzakach 😊
To jest pies Gina i kot Georgie, chociaż nikt nie mówi na niego Georgie, tylko Gruby. Gruby nie jest taki gruby, jak wszyscy myślą, ale muszę ograniczać mu jedzenie bo nie ma umiaru,. Dla przeciwwagi, Gina jest kompletnym niejadkiem i trudno mi ich razem karmić.
Jak się u Ciebie znalazły?
Ginę znalazłam w Gruzji poza miastem, miała zmiażdżoną łapę. Na początku po prostu ratowałam psa, a po jakimś czasie stwierdziłam, że jej nigdzie nie oddam. Kiedy ją znalazłam, miała 3 miesiące, a miesiąc później mój były partner, idąc do weterynarza z Giną, znalazł trzytygodniowego kota i zdecydował, że jeśli już mamy psa, to możemy mieć też kota, więc go również przygarnął, a potem sprowadziliśmy ich do Polski.
Opowiesz więcej o sporcie w Twoim życiu?
Nie lubię siedzieć w miejscu, więc zawsze aktywnie spędzam czas wolny, w szczególności
w ciepłych miesiącach roku. Lubię sport i uważam, że dla zdrowia ogólnego i psychicznego, aktywność fizyczna jest niezbędna. Poza tym bardzo lubię spotykać się ze znajomymi, a wielu moich znajomych poznałam dzięki grupom biegowym. Chodzę na siłownie, latem wszędzie jeżdżę rowerem, bo szybciej, taniej i łatwiej. Pod koniec roku chciałabym wystartować
w zawodach Hyrox. Zawodnicy mają do wykonania 8 ćwiczeń i przed każdym ćwiczeniem biegną kilometr.
Jakie rodzaju to są ćwiczenia?
Wiosłowanie na maszynie, pchanie ciężarów na wózku, ciągnięcie liny z ciężarem.
Masz popularne konto na Instagramie.
Zaczęłam je prowadzić, kiedy byłam stylistką i fotografką żywności. Profil był formą mojego portfolio. Przez wiele lat używałam go do kontaktu ze znajomymi i oglądania innych profili,
ale sama niczego nie zamieszczałam. Od pewnego czasu znów jestem tam bardziej aktywna
ze względu na moje plany zawodowe.
Co Cię ostatnio zainspirowało?
Wiele rzeczy przyszło mi teraz do głowy. Dwa tygodnie temu byłam na obozie biegowym
i poznałam tam mężczyznę, który jeszcze niedawno miał wysoki stopień otyłości. Rok temu zaczął jeździć na obozy biegowe i uprawiać sport dla własnego zdrowia. Nie biega, ale chodzi. Inny mężczyzna biegał kiedyś bardzo dużo po górach i 5 lat temu miał wylew z udarem. Przez rok nie był w stanie mówić, a teraz chodzi, bardzo powoli, bo ma niedowład jednej strony ciała, więc my biegamy a on chodzi i się nie poddaje. Spotkałam też kobietę, która ma 72 lub 73 lata, a biegać zaczęła w wieku 60 lat. W tym roku, w swoje urodziny weszła na Kilimandżaro, a jakiś czas wcześniej zdobyła brązowy medal za maraton seniorów.
To bardzo inspirujące historie. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę udanych startów.