Czechy Darii..

O różnicach kulturowych pomiędzy Czechami a Polakami, życiu w Pradze, Erasmusie w Brnie opowiada Daria swojej siostrze Oldze. Zapraszamy na wywiad siostry z siostrą…

Daria Kotyk  na co dzień pracuje jako manager projektów HRowych w korporacji.

W Web-korkach jest od samego początku, a udzielać korepetycji zaczęła mieszkając jeszcze w Czechach, w których spędziła ostatnie kilka lat. 

Twoja historia dołączenia do projektu nie będzie pewnie zaskakująca, ale opowiedz krótko proszę dlaczego postanowiłaś włączyć się w akcję i kogo uczysz na co dzień?

Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem działalności (założeniem fundacji) wzięłyśmy razem udział w olimpiadzie „Zwolnieni z teorii”, od której wszystko się zaczęło.

W Web – korkach uczę angielskiego, który od zawsze był mi bliski i którym posługuję się w pracy i życiu prywatnym od wielu lat. Pierwsze miesiące zajęć prowadziłam jeszcze będąc w Pradze, co było ciekawym tematem dla moich uczniów. Obecnie uczę dziewczynkę, która po wakacjach rozpocznie naukę w ósmej klasie szkoły podstawowej.

 Dwa lata pracy z jednym uczniem to spore wyzwanie, choć to tylko pokazuje jak silną relacje musiałyście nawiązać. W jaki sposób najczęściej się uczycie ? Masz jakieś swoje sprawdzone metody ? 

To prawda, trochę razem przeszłyśmy przez ten czas.Nie mam sprawdzonych metod – po prostu staram się poznać ucznia i następnie pod tym kątem prowadzić zajęcia. Staram się pomagać w bieżącej nauce poprzez np. wspólne rozwiązywanie ćwiczeń czy quizów tematycznych utrwalających wiedzę zdobywaną w szkole.  

 Dobrze, to przejdźmy teraz do Twoich lat spędzonych w Czechach, przed przeprowadzką na kilka dobrych lat spędziłaś tam pół roku na Erasmusie, jak wspominasz ten czas i czego Cię nauczyło to doświadczenie ? 

Erasmus to jedna z najpiękniejszych przygód mojego życia – w moim przypadku był to zarówno semestr na uniwersytecie Masaryka w Brnie, jak i późniejszy staż w kancelarii adwokackiej w tym samym mieście, choć sam wybór Brna jako miejsca Erasmusa był nieco przypadkowy – planowałam wyjechać do Niemiec, jednak w ostatniej chwili okazało się to niemożliwe z powodów administracyjnych. Stąd wybór padł na inną dostępną opcję, czyli Brno. Poznałam fantastycznych ludzi z różnych krajów,z niektórymi do dziś utrzymuję kontakty ,choć od czasu studiów minęło już kilka lat przekonałam się, jak wiele daje biegła znajomość języka obcego – możliwość podróży, zwiedzania świata, poznania przyjaciół z różnych krajów, zdobycia dobrej pracy – co również często przekazuję moim uczniom jako zachętę do nauki. Zarówno studia, jak i późniejsze życie za granicą pomogło mi otworzyć się na świat, patrzeć z innej perspektywy na różne sprawy ale także docenić to, co mamy w Polsce, a co wcześniej wydawało się oczywiste i zwyczajne.

I 2 lata później postanowiłaś przeprowadzić się do tego kraju….w jakich miastach mieszkałaś i dlaczego zdecydowałaś się pojechać właśnie tam? 

Dostałam bardzo ciekawą propozycję pracy jako Technical Project Manager w nowo tworzonym zespole w amerykańskiej firmie telekomunikacyjnej, której największy europejski oddział znajduje się właśnie w Brnie. Zawsze chciałam spróbować pracy w międzynarodowym środowisku, ale takim prawdziwym,  w którym nie będę mogła komunikować się w innym języku niż angielski. Sama praca, przyznaję, była dla mnie niewiadomą, zwłaszcza że dotyczyła zarządzania projektami w środowisku IT.

W tamtym momencie pracowałam w kancelarii prawnej, stąd przeskok tematyczny był spory. Pomyślałam jednak, że warto spróbować czegoś  nowego,w zakresie pracy, wychodzę bowiem z założenia że trzeba zbierać różne doświadczenia. Poza tym znałam już Brno które stało mi się bliskie. Stąd właśnie decyzja o przeprowadzce. Po kilku latach pracy w Brnie przeniosłam się do Pragi, w której z uwagi na pandemię mieszkałam krócej, jednak wystarczająco długo by ją dobrze poznać i polubić.

Co Cię najbardziej urzekło w tym miejscu i czy mogłabyś opowiedzieć jakąś anegdotkę związaną z życiem w Czechach ? 

Czechy to mały kraj, czego sporą zaletą są niewielkie odległości. Brno, w którym spędziłam większość czasu swojej czeskiej emigracji jest położone blisko Bratysławy, Wiednia, nieco dalej od Budapesztu ale wciąż niedaleko. Dzięki temu bez problemu można wybrać się do tych europejskich stolic na weekendową wycieczkę. Oprócz Brna, mieszkałam też w Pradze która jest bardzo międzynarodowa i gdzie można zapomnieć, że jest się w Republice Czeskiej, ponieważ języki obce można usłyszeć na każdym kroku. W Brnie najbardziej urzekli mnie ludzie, moi bliscy przyjaciele i świetna praca, natomiast Pragę pokochałam za wyjątkowe piękno i magię miasta. W praskich uliczkach naprawdę można się zgubić. W samych Czechach urzekło mnie to, że niemal  każde miasteczko ma swój własny zamek. Naprawdę tak jest! Ponoć w całych Czechach jest ich ponad 200.  A jeśli chodzi o zabawne sytuacje, miałam ich sporo, głównie z uwagi na podobieństwo języka czeskiego do polskiego. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci sytuacja z pierwszego tygodnia mieszkania w Brnie. Wracałam do domu w nocy  z pracy (wspierałam rynek amerykański, stąd praca w późnych godzinach) i pomyliłam nr autobusu. W efekcie znalazłam się w szczerym polu po drugiej stronie Brna. Czułam się bardzo nieswojo, wszyscy pasażerowie opuścili autobus, zostałam tylko ja. Postanowiłam poprosić więc o pomoc kierowcę. Nie było szans by dogadać się po angielsku, próbowałam mu więc na migi wyjaśnić że chcę dostać się na dworzec główny, powtórzyłam więc słowo „hlavni nadrazi”. Kierowca na to słowo zamknął drzwi autobusu ze mną w środku i zaczął dokądś jechać –  w tym momencie myślałam że obudzę się jutro bez nerki… ale na szczęście okazało się, że był na tyle uprzejmy, że podwiózł mnie we właściwe miejsce, na wspomniany dworzec, skąd bezpiecznie wróciłam do domu.

Czy są jakieś podstawowe różnice między Czechami a Polakami ?

Czesi są bardziej „wyluzowani” zdecydowanie mało ich interesuje życie sąsiadów – ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony nikt nie skrytykuje wystroju Twojego balkonu bądź ubioru, z drugiej natomiast o 7:00 rano w niedzielę może obudzić Cię dźwięk wiertarki udarowej, bo Twój sąsiad akurat postanowił kontynuować remont… Wydaje mi się też, że Czesi mniej czasu poświęcają pracy niż Polacy, praca po godzinach nie jest dla nich zjawiskiem typowym. Często za to w środku tygodnia można spotkać ich w hospodzie, gdzie relaksują się po dniu pracy popijając swoją dumę narodową czyli piwo. Nie wiem, czy jest to tak częste wśród Polaków. Sporo Czechów korzysta z siłowni, jeździ na nartach bądź gra w hokeja na lodzie. W ogóle hokej to ich sport narodowy więc już kilkulatki zapisywane są do szkółek. Usłyszałam kiedyś od znajomego Czecha, że ponieważ tak bardzo lubią piwo, knedliki i rizki, muszą korzystać z różnych aktywności bo inaczej zamiast chodzić, będą się toczyć – i coś w tym jest.

 A jak oceniasz ich kuchnię? Z tego co wiem słyną z dość ciężkostrawnych potraw ale za to przepysznych ! 

To prawda, ich kuchnia jest bardzo smaczna, choć na co dzień rzeczywiście ciężkostrawna. Coś takiego jak „surówka” do obiadu nie występuje. Czesi w ogóle jedzą niewiele warzyw i owoców. Nie ma też w restauracjach wielkiego wyboru dla wegetarian, choć na przestrzeni lat widzę zmianę w tym zakresie. Oczywiście najszybciej w tym kierunku rozwija się Praga. Pod tym względem mamy w Polsce zdecydowanie lepszy wybór, a nasza kuchnia jest bardziej lekkostrawna. Choć trzeba przyznać, że „smazeny syr” czy „svickova” to idealne opcje na zimowe popołudnia po całym dniu jazdy na nartach i myślę, że właśnie wtedy smakują najlepiej.

To na koniec jeszcze zapytam, czy miałabyś jakieś rady dla osób, które zastanawiają się nad wyjazdem na Erasmusa? Przede wszystkim czy warto jechać i czy jest się czego obawiać ? 

Zdecydowanie warto! Nigdy nie wiadomo, co taki wyjazd przyniesie. Nie warto też rezygnować z nieśmiałości – znam osoby, które nie pojechały ponieważ nie wierzyły, że poradzą sobie pod kątem znajomości języka obcego. Przy  wyborze poleciłabym bardziej skupić się na wielkości miasta, do którego chcemy wyjechać niż na danym kraju. Moim zdaniem najlepiej wybrać miasto ciekawie usytuowane, oferujące możliwość podróży czy choćby z ciekawą okolicą. Uniwersytet to moim zdaniem drugorzędna sprawa, wszystkie biorące udział w programie Erasmus muszą osiągnąć odpowiedni poziom nauczania  by uzyskać akceptację komisji dlatego uważam , że nie ma tutaj złych wyborów. Podsumowując, nie ma czego się bać, potraktować to jako szansę i przygodę, która zostanie w pamięci na długie lata, a nawet do końca życia.

Extra, dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas i życzę dalszych przygód!

Wywiad przeprowadziła Olga Kotyk- Założycielka i Prezeska naszej fundacji.