Ewa – wolontariuszka i lekarka z powołania

Ewa jest lekarką, wkrótce zaczyna specjalizację z zakresu położnictwa i ginekologii.
W wolnym czasie zwiedza świat, jest aktywna, uprawia sporty. Żeglarstwo z Poznania przyciągnęło ją

nad Bałtyk! W rozmowie z Dorotą Ochnik opowiedziała o studiach lekarskich, pasjach i działaniach
w wolontariacie.

Fot 1. W swojej roli zawodowej – jako lekarka

Jak znalazłaś Fundację, gdzie dowiedziałaś się o Web-Korkach?

Zobaczyłam post Olgi (założycielki Fundacji) na jednej z facebookowych grup związanych
z korepetycjami. Ogłoszenie dotyczyło poszukiwania wolontariuszy chętnych do udzielania korepetycji dzieciom z domów dziecka. Pomyślałam wtedy, że jest to świetna inicjatywa
i mogłabym w ten sposób dać coś od siebie innym. Dlatego bez dłuższego zastanowienia zaaplikowałam. Olga przeprowadziła ze mną rozmowę i wkrótce zaczęłam udzielać lekcji.

Kiedy dołączyłaś?

Do Fundacji, a właściwie wtedy jeszcze Projektu Społecznego, dołączyłam w trakcie pandemii. W tym samym czasie byłam również wolontariuszką w szpitalu tymczasowym, gdzie udzielanie pomocy dawało mi duże poczucie spełnienia. Dlatego gdy tylko pojawiła się możliwość kontynuacji wolontariatu,
tym razem w działce edukacyjnej, bardzo chętnie z niej skorzystałam.

Przed dołączeniem do Fundacji, od drugiego roku studiów, udzielałam korepetycji w celach zarobkowych. Lubiłam to zajęcie, odnajdywałam się w roli nauczycielki i chciałam je kontynuować.

Opowiedz proszę o swoich doświadczeniach w wolontariatach.

Przed ukończeniem gimnazjum, w celu uzyskania dodatkowych punktów w procesie rekrutacji, byłam wolontariuszką w świetlicy parafialnej. Moja pomoc polegała głównie na wspólnym odrabianiu lekcji
, ale także zajmowaniu podopiecznych zabawami czy grami planszowymi. Myślę, że to pobudziło we mnie chęć do nauczania.

Kolejne zetknięcie się z wolontariatem miało miejsce na studiach. Gdy wiosną 2020 roku wybuchła pandemia, szpitale zaczęły gorączkowo szukać rąk do pracy. Bez wahania zgłosiłam się do pomocy. Pracowałam przy triażu, czyli segregacji pacjentów ze względu na potrzebę przyjęcia do szpitala w tym specyficznym czasie. Należało to zweryfikować, na podstawie zebranego z pacjentem wywiadu.

Jakich przedmiotów uczysz? Kogo uczyłaś/uczysz obecnie?

Bywało bardzo różnie. Jeśli uczeń potrzebował pomocy na etapie wczesnoszkolnym to zdarzało mi się udzielać korepetycji nawet z języka polskiego, chociaż nie jestem orlicą (śmiech). Głównie natomiast uczę matematyki i to z tego przedmiotu udzielałam korepetycji w Fundacji
w minionym roku. Najbardziej lubię prowadzić zajęcia z biologii, ale na ten przedmiot nie ma aż tak dużego zapotrzebowania.

Jak przebiegają Twoje zajęcia (z jakich materiałów korzystasz)?

Zdzwaniamy się z uczennicami przez umówioną platformę internetową. Na początku chwilę rozmawiamy, pytam co u nich słychać, co się zmieniło od ostatniego spotkania, zarówno
w życiu prywatnym i szkolnym, oraz czy zbliżają się klasówki, czy są tematy z którymi mają trudności. Jest to taka 5-10 minutowa rozgrzewka. Po tym czasie przechodzimy do ćwiczeń, które zwykle dopasowuję
do tego co dzieje się w szkole. Wraz z uczennicami często wracamy do wcześniejszych zagadnień, które nie były dobrze ugruntowane i wymagają powtórzenia. To są takie tematy, nad którymi w szkole nikt się nie zatrzymuje, bo brakuje czasu, a uczeń przechodzi z brakami do następnej klasy. Podczas lekcji wspólnie rozwiązujemy zadania – najchętniej korzystam z MatZoo i Pistacji (którą osobiście uwielbiam!). Zdarza mi się również używać z materiałów dedykowanych do szkolnych podręczników, jest do dobra wskazówka jakie zadania mogą pojawić się na sprawdzianie. Jak wiemy, klasówki często sprawdzają umiejętność rozwiązywania konkretnych problemów.

Jakie relacje Cię łączą z uczniami?

Szczerze mówiąc, bywało różnie. W tym roku miałam cudowne uczennice, które były chętne do rozmowy i nauki. Myślę, że nasza relacja jest oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Natomiast zdarzało mi się pracować z uczniami, z którymi było po prostu trudno. Mimo wielu prób nie potrafiłam do nich dotrzeć, co było dla mnie bardzo frustrujące. W takich momentach zawsze mogłam liczyć na wsparcie ze strony Fundacji w postaci konsultacji i warsztatów
z psycholożką, dzięki którym uczyłam się jak pomóc takiemu uczniowi.

Szczególnie dobrze wspominam jednego z uczniów i jego proces otwierania się na mnie.
Z każdym kolejnym spotkaniem nasza relacja stawała się bliższa; zauważyłam, że coraz mniej obawia się błędnej odpowiedzi, czuł się coraz bezpieczniej. Obserwowanie tego procesu było fantastycznym doświadczeniem – byłam z siebie dumna, że udało mi się stworzyć taką bezpieczną przestrzeń
do wzrostu.

Przenieśmy się teraz w czasie. Gdy byłaś młodsza jak wyobrażałaś sobie swój przyszły zawód?

Moim autorytetem był tata, który z zawodu jest inżynierem. Myślałam, że pójdę w jego ślad; zaaplikuję
na kierunek techniczny, być może na architekturę i to w tym zawodzie będę się spełniać. Jednak życie zweryfikowało ten pomysł. Bardziej interesowały mnie tematy związane
z człowiekiem, dlatego wybrałam kierunek lekarski. Wyniki matur pozwoliły mi dostać się na wymarzone studia w Poznaniu od razu po ukończeniu szkoły średniej. W drugiej kolejności rozważałam również weterynarię, ponieważ kocham zwierzęta.

Jaką byłaś licealistką?

Z perspektywy czasu myślę, że z trudnością przychodziło mi zachowanie równowagi między edukacją
a życiem towarzyskim czy rozrywką, przez co często towarzyszył mi stres. Gdybym mogła coś zmienić,
to mniej przejmowałabym się maturą – ją zawsze można przecież napisać ponownie. Ale niestety tych lat już nie cofnę. Jednak mimo to, jestem szczęśliwa w miejscu
w którym dzisiaj jestem.

Jak wyglądała edukacja na uczelni?

Studia medyczne trwają 6 lat. Jest to długa droga, a ostatni rok nauki sprawiał wrażenie ciągnącego się
w nieskończoność. Swoje studia bardzo lubiłam, ale z niecierpliwością czekałam na moment rozpoczęcia przeze mnie pracy.

Każdy lekarz po studiach musi odbyć 13-miesięczny staż podyplomowy. Ja już jestem za tym etapem
, a w przyszłym miesiącu zaczynam wymarzone szkolenie specjalizacyjne, które potrwa kolejnych 5 lat. Położnictwo i ginekologia to specjalizacja,  która „chodziła za mną” od początku studiów, ale bardzo długo nie mogłam się na nią zdecydować. Odradzano mi ten wybór z różnych względów, a mimo to on do mnie ciągle wracał. Któregoś dnia obudziłam się z myślą, że bez względu na to co inni mówią to właśnie jest TO. To jest zawód, który chcę wykonywać. Czasem trzeba pokierować się tym, co podpowiada serce.

Opowiedz więcej o swoich doświadczeniach w czasie studiowania na uczelni medycznej.

Studia medyczne dzielą się na dwa główne etapy: w pierwszym i drugim roku zdobywamy wiedzę podstawową na przedmiotach takich jak anatomia, fizjologia czy biochemia a przez kolejne cztery lata zdobywamy umiejętności praktyczne, podzieleni na grupy kliniczne uczestniczymy w życiu szpitala. Niestety, grupy ćwiczeniowe często są zbyt liczne, co utrudnia zdobywanie doświadczenia.

By móc czuć się pewnie jako lekarka, musiałam spędzić wiele długich godzin nad książkami, bo nauki jest po prostu dużo. 

Mam wrażenie, że w polskim systemie edukacji, zarówno na poziomie podstawowym jak
i w szkolnictwie wyższym, wciąż brakuje łączenia pewnych informacji, pokazywania ich jako całości
i ciągłości. Zamiast tego często uczymy się wyrwanych z kontekstu fragmentów, które trudno objąć rozumem bez zrozumienia szerszego kontekstu.

Uważam, że zmiany powinny nastąpić również w strukturze uczelni. Z mojego doświadczenia wynika
, że na wielu uczelniach nadal obowiązuje silny system hierarchiczny. Studenci, znajdujący się na dole tej drabiny, często są traktowani bez szacunku, co niepotrzebnie zwiększa stres związany ze studiowaniem
i dystans w relacji nauczyciel akademicki – student.

Jak dużo czasu poświęcałaś na naukę?

Na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu sesja jest w trybie ciągłym, co oznacza że egzaminy rozciągały się na cały rok (nie jak w przypadku większości uczelni, gdzie jest dwutygodniowa sesja egzaminacyjna). Egzaminy były rozdzielone czasowo, dzięki czemu miałam czas na dokładne przygotowanie się – zaliczenia zwykle nie nakładały się na siebie 😊

Studia wspominam jako okresy intensywnej nauki, resetu i dalszej intensywnej nauki. Trochę jak biegi interwałowe. Cieszę się że to już za mną (śmiech).

Czy miałaś czas dla znajomych?

Paradoksalnie na studiach nie czułam takiej presji jak w liceum, dlatego łatwiejsze było znajdowanie czasu dla znajomych i dla siebie. Z resztą – trudno byłoby przetrwać te sześć lat bez bliskich mi osób. Dzięki ludziom poznanym podczas studiów mogłam próbować nowych rzeczy. W ciągu tych sześciu lat zasmakowałam wielu sportów: trenowałam boks, ćwiczyłam na siłowni, intensywnie biegałam, żeglowałam, chodziłam na zajęcia pole dance… Znajdowałam czas by zachować równowagę
, na spędzanie czasu ze znajomych i wyjazdy.

Fot. 2. Ewa trenująca pole dance, wykonująca stargazer.
Fot. 3. Nasza wolontariuszka za sterem podczas rejsu na Bornholm.

Obecnie wciąż bardzo ważny jest dla mnie work-life balance. Spotykam się ze znajomymi tak często jak mogę, ale to moja praca jest priorytetem i pasją. Intensywne dni w przychodni,
w której obecnie pracuję sprawiają zwykle, że jestem zaciekawiona i zainspirowana, chcę dowiedzieć się więcej. Jestem ogromną szczęściarą pod tym względem.

Jak w okresie studiów spędzałaś wakacje?

Co roku miesiąc wakacji poświęcałam na obowiązkowe praktyki z różnych dziedzin medycyny: chirurgii, chorób wewnętrznych, pediatrii, ginekologii… Zwykle też podejmowałam pracę dodatkową – głównie jako kelnerka, ponieważ możliwości pracy w zawodzie około medycznym były mocno ograniczone.

W wakacje po 5. roku studiów zaczęłam też żeglować i zakochałam się w morzu. Właśnie dlatego zdecydowałam się na przeprowadzkę do Trójmiasta, gdzie obecnie mieszkam i pracuję.

Fot 4.
Fot. 5. Spacer z psem Baką nad Bałtykiem.

Które zajęcia najwięcej Tobie dały?

Trudno powiedzieć. Na pewno najlepiej wspominam zajęcia z okulistyki prowadzone przez fantastyczną lekarkę. Zawsze starała się nas zaangażować, jej seminaria były interaktywne, dzięki niej poznałam Kahoota! To była szalenie miła odskocznia od „zwyczajnych” zajęć. 

Czy możesz opowiedzieć więcej o zajęciach w Prosektorium?

Zajęcia w Prosektorium w ciągu studiów odbywają się trzy razy:

– na I roku jest w ramach przedmiotu Anatomii, pracuje się na wypreparowanych w formalnie ciałach
(w sali czuć silny, nieprzyjemny zapach chloru), są to szczegółowe zajęcia z budowy człowieka (ogląda się m.in. mięśnie, ścięgna, przyczepy kości),

–  na III roku studiów – Patomorfologia, w ich trakcie przeprowadzana jest całościowa sekcja zwłok pacjenta zmarłego w szpitalu,

– na V roku studiów – Medycyna Sądowa, zajmuje się między innymi zgonami, w których potwierdza
lub wyklucza się uczestnictwo osób trzecich.

Na III i V roku studiów ciała ludzkie nie są już tak przygotowane jak podczas zajęć z Anatomii. Spokojnie, w trakcie moich studiów nikt nie zwymiotował, gdy student miał potrzebę, mógł wyjść z sali, żeby odpocząć. Nie każda specjalizacja nadaje się dla każdego, zatem nie ma przymusu pozostawania cały czas w sali dydaktycznej.

Czy na studiach ćwiczone jest podejście do pacjenta?

Podczas studiów odbywamy kursy m.in. z psychologii i socjologii, ale niestety są one mało adekwatne
do realnych potrzeb. Z tego co wiem, w planach jest wprowadzenie obowiązkowego egzaminu
z umiejętności miękkich. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ studia medyczne dają dużo twardej wiedzy
, ale wciąż brakuje kształcenia umiejętności kontaktów z pacjentem – a przecież często to ta część jest najważniejsza.

Czy możesz opisać jak przebiega szkolenie specjalizacyjne?

Podczas szkolenia specjalizacyjnego w tzw. trybie rezydenckim lekarz pracuje w szpitalu 35 godzin tygodniowo i dodatkowo pełni obowiązkowe dyżury medyczne w minimalnym wymiarze 40 godzin i 20 min miesięcznie. Czas szkolenia – w zależności od specjalizacji – wynosi od 4 do 6 lat. W tym czasie lekarze nabywają doświadczenie niezbędne w danej dziedzinie medycyny.

Komu poleciłabyś zawód lekarza?

Poleciłabym przede wszystkim tym osobom, które chcą pomagać. Ja sama wybierając kierunek studiów kierowałam się głównie stabilnością zatrudnienia – po ukończeniu studiów chciałam bez problemu znaleźć pracę. I tak faktyczne w moim zawodzie jest, jednak wiem teraz, że to nie to powinno być najważniejszym powodem dla wyboru ścieżki kariery.

Uważam, że przyszli lekarze muszą być osobami bardzo empatycznymi, o wysokiej chęci niesienia pomocy. W tym zawodzie odnajdą się głównie osoby, które lubią kontakt z drugim człowiekiem. Jeśli interakcje społeczne są dla kogoś męczące, grozi to szybkim wypaleniem zawodowym.

Czy jest coś, co chciałabyś dodać na zakończenie rozmowy?

Chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich czytających ten artykuł, w tym również Szefową Olgę!

Dziękuję za Twój czas poświęcony na rozmowę.

Dziękuję również.